Danie dnia: błonnik, owoce, warzywa. Okraszone garścią trujących mitów.
2021-10-25

Przeczytałem - po raz tysięczny w życiu - że błonnik jest niezbędny dla naszego zdrowia. Może przytoczę całe zdanie wypowiedziane przez dietetyka klinicznego, dietcoacha i promotora aktywności fizycznej: „Musimy wesprzeć swoją odporność, a jeśli o nią chodzi to zdrowe żywienie ma ogromne znaczenie. Nie powinniśmy zapominać o warzywach i owocach, które zawierają m.in. polifenole i inne składniki o udowodnionym działaniu przeciwwirusowym oraz błonnik. Błonnik jest niezbędny do tego, aby wzrastały dobre bakterie w naszych jelitach.”
Z czym ja bym się nie zgodził? Ze wszystkim! A konkretnie z myśleniem, które leży u podstaw tego zdania. Otóż gdyby to mnie ktoś poprosił o odpowiedź na pytanie „Czego teraz, kiedy jesteśmy w izolacji, szczególnie potrzebujemy?”, przede wszystkim zacząłbym od tego, czego powinniśmy unikać. Bo nasza odporność zależy od tego co jemy, ale jeszcze bardziej zależy od tego, czego unikamy.
Powiedziałbym więc tak:
- Dzisiaj powinniśmy przede wszystkim wystrzegać się tych produktów, które są prozapalne. A więc przede wszystkim cukru, produktów zbożowych, fast-foodów oraz wielkoprzemysłowych olejów roślinnych. Organizm, który nie musi zmagać się ze stanami zapalnymi wywołanymi tym, co wprowadziliśmy do jego wnętrza, ma więcej siły żeby sprostać temu, co od nas nie do końca zależy - czyli właśnie infekcjom. To częściowa prawda, że warzywa są zdrowe - ale nigdy jedząc je nie zdołamy odwrócić szkód, jakie wyrządzamy wyżej wymienionymi produktami. Odporność organizmu buduje się przede wszystkim od wewnątrz, a nie za pomocą źródeł zewnętrznych. Dlatego skupmy się przede wszystkim na tym, czego unikać, a nie co jeść. Jeżeli zrezygnujemy z tych najbardziej szkodliwych żywieniowych źródeł stanów zapalnych, oddamy sami sobie wielką przysługę. A co do błonnika - rzeczywiście, błonnik jest potrzebny bakteriom, które mamy w jelitach. Pytanie zasadnicze, czy my potrzebujemy tych bakterii? Proponuję posłuchać rozmów z osobami, które od wielu lat jedzą tylko produkty zwierzęce. Czy skarżą się na coś? Zazwyczaj mówią raczej o uzdrowieniu, o zupełnie innym poziomie energii, o cofających się chorobach autoimmunologicznych, o zanikającej otyłości i cukrzycy typu 2. Tacy ludzie mają w jelitach zupełnie inne bakterie, które po prostu tego błonnika nie potrzebują. A co do kolejnego mitu, że błonnik jest potrzebny, abyśmy mogli sprawnie się wypróżniać - proponuję zapytać ich, kiedy ostatnio mieli z tym problemy. Okaże się wtedy, że błonnik wcale nie jest potrzebny. Do niczego! Można jeść od piętnastu lat wyłącznie mięso, ryby, owoce morza, jajka i sery i czuć się świetnie. Nie mówiąc już o tym, że zazwyczaj osoby tak odżywiające się nie mają zgagi, wzdęć, gazów i tym podobnych przyjemności towarzyszących naszemu pożal się Boże klasycznemu odżywianiu. Nie, nie mówię że warzywa są niezdrowe… One po prostu nie są optymalne, jeśli chodzi o wartości odżywcze. Ale jeszcze raz powtórzę - nie to jest najważniejsze co jemy, ale czego nie jemy. Jedzmy warzywa! Ale jeżeli zależy nam na zwiększonej odporności, dajmy sobie spokój ze wszystkim, co działa prozapalnie, a co wymieniłem powyżej. To będzie świetny początek. A świeża sałatka grecka z wyborem sałat, fetą, oliwkami i pomidorkami, dobrze polana oliwą z oliwek na pewno nam nie zaszkodzi… I jeszcze jedno: zdaję sobie sprawę, że obiegowa wiedza żywieniowa jest zupełnie inna, że nieprzyzwoicie bezmyślnie i powierzchownie posługuje się kalkami oraz mitami typu to, co przytoczyłem na samym początku. Z tym, że według mnie - i co dużo ważniejsze według wielu lekarzy i naukowców myślących nowocześnie, krytycznie i niezależnie - warto samemu zakwestionować te obiegowe przesądy i zobaczyć, co naprawdę nam służy. A jeżeli tego się dowiemy, nie będziemy musieli więcej polegać na niesprawdzonych informacjach, które przebrane w kostiumy autorytetów więcej mącą nam w głowach i szkodzą zdrowiu, niż dają pożytku.
- Dziękuję Panu za nieistniejącą rozmowę.
- Bardzo proszę! Zdrowia wszystkim życzę.